Antydepresanty jako ulga podczas SHTF
: sob 22 mar 2025, 01:37
Antydepresanty to w dzisiejszych czasach dalej temat tabu. Po wielu tragediach życiowych, zdecydowałem się w końcu 2x na skorzystanie z leków. Moje doświadczenie otworzyło mi trochę oczy z perspektywy preppingu.
Jako wieloletni preppers i instruktor survivalu zawsze mówię moim kursantom, iż fundamentalnym kluczem do przetrwania jest silna psychika.
Sam możesz stać się ultra komandosem, albo żołnierzem turbo uniwersalnym, a co z bliskimi?
A co może i z Tobą?
W czasach pokoju każdy może uważać się za ultra kozaka, a jak wiadomo - na każdego kozaka znajdzie się wiekszy kozak. Czasem i taki, który poczestuje Cię klamką z nadzieniem 9mm i dosłownie zabije Twoje ambicje.
W czasach poważnego kryzysu sprawa ma się inaczej. Jak mówił jeden z sanitariuszy niosący pomoc na Ukrainie "(...) i ten stres, ten stres, który codziennie dosłownie wypier***a Cię z butów".
Wojna czy inny tragiczny w skutkach kryzys potrafi złamać psychicznie najsilniejszych ulicznych wojowników. Co innego kiedy możemy tylko dostać po mordzie, a co innego kiedy ze swoją rodzinną znajdziemy się pod ostrzałem artyleryjskim czy inwazja śmiercionośnych dronów.
Psycha już nie ta, dzieci płaczą, żona w paranoi, trzeba uciekać, bo wokół słychać strzały i wybuchy, nie słychać tylko dronów.
Przebywanie w takich warunkach to gwarantowane PTSD. Sam nabawiłem się kilka razy stresu pourazowego i to w czasach pokoju.
Czy można tego uniknąć? To zależy.
Jak to w survivalu bywa - można zminimalizować ryzyko przez właściwe decyzje i zdrowy rozsądek.
W przewlekłym stresie rozwijają się traumy, które mogą skutkować nawet zaburzeniami osobowości.
Więc jak zminimalizować skutki?
Antydepresanty. Ten, który uratował mi tyłek to Trazodon (TRITTICO XR).
W rozsądnych dawkach nie otumania i co najważniejsze - nie uzależnia.
To nie benzodiazepiny, które uzależniają nawet fizyczniem
Warto mieć moim zdaniem zapas takiego leku na cięższe czasy, bo kiedy one przyjdą, może nie być łatwo zadbać o siebie i bliskich. Zwłaszcza podczas tak wycieńczającego środowiska jakim jest konflikt zbrojny.
Jeśli jest możliwość ulżenia sobie w cierpieniu i powrotu do zadaniowości od której zależy życie naszej rodziny - warto jest to zrobić.
Nie biorę odpowiedzialności za niewłaściwe stosowanie leków.
Pozdrawiam,
Dawid z Tatra Survival School na Podhalu
Jako wieloletni preppers i instruktor survivalu zawsze mówię moim kursantom, iż fundamentalnym kluczem do przetrwania jest silna psychika.
Sam możesz stać się ultra komandosem, albo żołnierzem turbo uniwersalnym, a co z bliskimi?
A co może i z Tobą?
W czasach pokoju każdy może uważać się za ultra kozaka, a jak wiadomo - na każdego kozaka znajdzie się wiekszy kozak. Czasem i taki, który poczestuje Cię klamką z nadzieniem 9mm i dosłownie zabije Twoje ambicje.
W czasach poważnego kryzysu sprawa ma się inaczej. Jak mówił jeden z sanitariuszy niosący pomoc na Ukrainie "(...) i ten stres, ten stres, który codziennie dosłownie wypier***a Cię z butów".
Wojna czy inny tragiczny w skutkach kryzys potrafi złamać psychicznie najsilniejszych ulicznych wojowników. Co innego kiedy możemy tylko dostać po mordzie, a co innego kiedy ze swoją rodzinną znajdziemy się pod ostrzałem artyleryjskim czy inwazja śmiercionośnych dronów.
Psycha już nie ta, dzieci płaczą, żona w paranoi, trzeba uciekać, bo wokół słychać strzały i wybuchy, nie słychać tylko dronów.
Przebywanie w takich warunkach to gwarantowane PTSD. Sam nabawiłem się kilka razy stresu pourazowego i to w czasach pokoju.
Czy można tego uniknąć? To zależy.
Jak to w survivalu bywa - można zminimalizować ryzyko przez właściwe decyzje i zdrowy rozsądek.
W przewlekłym stresie rozwijają się traumy, które mogą skutkować nawet zaburzeniami osobowości.
Więc jak zminimalizować skutki?
Antydepresanty. Ten, który uratował mi tyłek to Trazodon (TRITTICO XR).
W rozsądnych dawkach nie otumania i co najważniejsze - nie uzależnia.
To nie benzodiazepiny, które uzależniają nawet fizyczniem
Warto mieć moim zdaniem zapas takiego leku na cięższe czasy, bo kiedy one przyjdą, może nie być łatwo zadbać o siebie i bliskich. Zwłaszcza podczas tak wycieńczającego środowiska jakim jest konflikt zbrojny.
Jeśli jest możliwość ulżenia sobie w cierpieniu i powrotu do zadaniowości od której zależy życie naszej rodziny - warto jest to zrobić.
Nie biorę odpowiedzialności za niewłaściwe stosowanie leków.
Pozdrawiam,
Dawid z Tatra Survival School na Podhalu