Do takich działań zmotywował mnie Pan z tego filmu
https://youtu.be/VR2qdKxRi-I
Może nie tak często, ale wychodzę na kilka minut boso w spodenkach. Nacieram się śniegiem i wracam do domu. Po prostu polecam.
Krioterapia
- Wyngoshelektryczny
- Posty: 272
- Rejestracja: wt 04 gru 2018, 12:02
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
- 1411
- Posty: 2579
- Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Dokładnie ten sam człowiek zachęcił i mnie do takich ekscesów. Każdej zimy (o ile jest jakakolwiek pokrywa śnieżna) rozpoczynam od porannego spaceru boso po śniegu przez jakieś dwie minuty. Zwykle (obecnie) już w spodniach do kolan, tak aby łydki były wystawione na chłód. Po kilku dniach, o ile śnieg nie zniknie, wyskakuję w samych bokserkach i również spaceruję po ogrodzie, obsypując nogi śniegiem. Na tym etapie nie zakładam już żadnej bluzy czy swetra, jedynie koszulka z krótkim rękawem. Po kilku kolejnych dniach nacieram się już śniegiem jak leci. Jedyny element ciepły którego się nie pozbywam to czapka z głowy aby nie drażnić swoich zatok. Na samym końcu czapka i bokserki i nacieranie się śniegiem. Dalej nie doszedłem bo zwykle śnieg topniał, przychodziły roztopy i cały plan szedł w diabły. Zauważyłem natomiast zmniejszenie się problemów związanych z katarem, drobne przeziębienia czy osłabienia organizmu całkiem przestały występować. Do morsowania mi daleko ale nie wiem czy zajdę i czy potrzebuję zajść tak daleko. Pierwej musiał bym zbadać serducho i pogadać z konowałem o możliwościach mojego organizmu ale jakoś nie chce mi się biegać do przychodni
Dodam jeszcze że mój opis nie powinien być dla nikogo przewodnikiem i wzorem. Każdy musi realnie ocenić swoje możliwości i wiedzieć na co go stać, na co zdrowie pozwala, etc. Piszę te słowa po odśnieżaniu podwórka, wjazdu i wejścia do domu, którego dokonałem w spodenkach do kolan Oczywiście klatka piersiowa, głowa, ciepło opatulone (ale bez przesady). Mój organizm lepiej znosi zimę niż j@#&*e upały a więc mam przyjemność wystawiać się na chłód w kontrolowanych warunkach.
Dodam jeszcze że mój opis nie powinien być dla nikogo przewodnikiem i wzorem. Każdy musi realnie ocenić swoje możliwości i wiedzieć na co go stać, na co zdrowie pozwala, etc. Piszę te słowa po odśnieżaniu podwórka, wjazdu i wejścia do domu, którego dokonałem w spodenkach do kolan Oczywiście klatka piersiowa, głowa, ciepło opatulone (ale bez przesady). Mój organizm lepiej znosi zimę niż j@#&*e upały a więc mam przyjemność wystawiać się na chłód w kontrolowanych warunkach.
- Rapttus
- Posty: 197
- Rejestracja: śr 19 wrz 2018, 15:02
- Lokalizacja: Rzeszów Jasło
- Kontakt:
- BowHunter
- Posty: 1151
- Rejestracja: pn 17 wrz 2018, 10:52
- Lokalizacja: Golub-Dobrzyń (Polska) / Melhus (Norwegia)
- Kontakt:
- Wyngoshelektryczny
- Posty: 272
- Rejestracja: wt 04 gru 2018, 12:02
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Robi się coraz cieplej Także trzeba korzystać. Nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca ale w tym zimowym okresie żadnych przeziębień.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Wyngoshelektryczny
- Posty: 272
- Rejestracja: wt 04 gru 2018, 12:02
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Gdzieś od miesiąca moim codziennym porannym rytuałem stało się oddychanie, zimne prysznice, ćwiczenie.
Moim guru stał się Wim Hof. Po prostu chciałem sprawdzić ile w tym prawdy. Ile potrafię. Działa czy nie działa.
Po tym czasie mogę stwierdzić że na pewno poprawił mi się komfort życia.
https://youtu.be/tybOi4hjZFQ
Sesja oddychania. Nie trzeba się twardo trzymać reguł. Ile się potrafi tyle się zrobi. Przeważnie robię trzy rundy. 30-40 głębokich oddechów. Wydech i wstrzymanie oddechu aż organizm zacznie walczyć o oddech. Wdech. Piętnaście sekund wstrzymania na wdechu. Wydech i kolejna seria. Przy hiperwentylacji możliwa jest chwilowa utrata przytomności ale trzeba się trochę bardziej postarać także bez obaw
Zimny prysznic. Czasowo indywidualnie. Ile jest się w stanie wytrzymać. No może nie tak. Optymalne jest dojście do poziomu rozluźnienia. Tutaj już wchodzi kwestia podejścia psychicznego i opanowania reakcji organizmu. Napięcie mięśni. Hiperwentylacja. Da się to zrobić. Nie można też przesadzić. Trzeba znać granice.
Ćwiczenia. Serie hantlami, przysiady, pompki.
Po tym wszystkim mogę iść do pracy. Mówiąc szczerze próbuje różnych konfiguracji obserwując co lepiej na mnie wpływa. Więc nie może to być regułą dla każdego.
Polecam też książkę "Co nas nie zabije" Scott Carney. Może to nie jest stricte opis metody a przeżycia okiem sceptyka chcącego zdemaskować szarlatanerię Wima Hofa i wypróbowania na sobie tych technik
Moim guru stał się Wim Hof. Po prostu chciałem sprawdzić ile w tym prawdy. Ile potrafię. Działa czy nie działa.
Po tym czasie mogę stwierdzić że na pewno poprawił mi się komfort życia.
https://youtu.be/tybOi4hjZFQ
Sesja oddychania. Nie trzeba się twardo trzymać reguł. Ile się potrafi tyle się zrobi. Przeważnie robię trzy rundy. 30-40 głębokich oddechów. Wydech i wstrzymanie oddechu aż organizm zacznie walczyć o oddech. Wdech. Piętnaście sekund wstrzymania na wdechu. Wydech i kolejna seria. Przy hiperwentylacji możliwa jest chwilowa utrata przytomności ale trzeba się trochę bardziej postarać także bez obaw
Zimny prysznic. Czasowo indywidualnie. Ile jest się w stanie wytrzymać. No może nie tak. Optymalne jest dojście do poziomu rozluźnienia. Tutaj już wchodzi kwestia podejścia psychicznego i opanowania reakcji organizmu. Napięcie mięśni. Hiperwentylacja. Da się to zrobić. Nie można też przesadzić. Trzeba znać granice.
Ćwiczenia. Serie hantlami, przysiady, pompki.
Po tym wszystkim mogę iść do pracy. Mówiąc szczerze próbuje różnych konfiguracji obserwując co lepiej na mnie wpływa. Więc nie może to być regułą dla każdego.
Polecam też książkę "Co nas nie zabije" Scott Carney. Może to nie jest stricte opis metody a przeżycia okiem sceptyka chcącego zdemaskować szarlatanerię Wima Hofa i wypróbowania na sobie tych technik
-
- Posty: 79
- Rejestracja: czw 22 sie 2019, 19:48
Stanowczo odradzam prowadzenie jakiejkolwiek terapii bez wcześniejszej konsultacji z lekarzem.
Od siebie dodam, że po cyklu 10 pobytów w kriokomorze czułem się super. Czasowo ból i ograniczenia ruchowe były znacznie mniejsze.
Od siebie dodam, że po cyklu 10 pobytów w kriokomorze czułem się super. Czasowo ból i ograniczenia ruchowe były znacznie mniejsze.
Post ten jest moja subiektywną opinią. Wiem, że mam rację i zgadzam się z tym w całej rozciągłości
- 1411
- Posty: 2579
- Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Saluto!
W sporej części kraju pobłogosławiono nas śniegiem. Ja już korzystam
Przeczytajcie opisy powyżej i podejmijcie sami decyzje. Ja zaczynam od nowa, jako że zimne czy mieszane prysznice jakoś mnie nie przekonują. Wolę po kilka minut pobiegać w śniegu z gołymi nogami, aby z czasem się tymże śniegiem nacierać.
W sporej części kraju pobłogosławiono nas śniegiem. Ja już korzystam
Przeczytajcie opisy powyżej i podejmijcie sami decyzje. Ja zaczynam od nowa, jako że zimne czy mieszane prysznice jakoś mnie nie przekonują. Wolę po kilka minut pobiegać w śniegu z gołymi nogami, aby z czasem się tymże śniegiem nacierać.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.