Ostatnimi czasy popadłem w małe szaleństwo, szukając na gwałt docieplającej i kompresyjnej kurtki zimowej na czas postoju. Na szczęście rozum wrócił do normy i na spokojnie przejrzałem zawartość szafy przed wyjazdem w góry. Zasada cebulki przypomniała mi się i już wiedziałem że nic nie muszę kupować, jedynie zabrać kilka dodatkowych szmatek. I tak oto prezentuje się mój zestaw w którym śmigałem tej zimy w górach. Zacznijmy od dołu Zdjęcia robiłem na odwal się, przyznaję ale nie o jakość tu idzie
Termo bielizna w składzie: bokserki termo firmy Vangard, kalesony termo polskiej firmy Stoor (linia Combat) oraz spodnie windstopery Campusa bodajże Miałem też ze sobą bokserki polskiego Brubecka albowiem są cieńsze od Vangardów. Tu filozofii wielkiej nie ma, bokserki, kalaski i spodnie - gotowy! Szczerze powiem że kalesony miałem jedynie w plecaku na wszelki wypadek bo choć mrozik dochodził do -15C to w samych termogatkach i spodniach było mi komfortowo. Do tego grubsze skarpety.
Od prawej: podkoszulka termo Vangard, koszula termo Stoor (również Combat), docieplacz bawełniany , flanelowa koszula z długim rękawem - z zasobów magazynów kopalni (na zdjęciu akurat zwykła w kratę, flanele w koszu na pranie i nie chciało mi się nurkować), polar Helikona, Patriot i kurtka soft shell również Helikona, Trooper. W rezerwie jeszcze cieplejszy softshell z Lidla bodajże, marki Crivit czy coś tędy. Podkoszulek właściwie również był w plecaku gdyby zaszła konieczność się przebrać a zatem na gołe ciało zielonego Stoora z długim rękawem, flanelową koszulę rozpinaną, polar i kurtkę. Gdy było zimniej dorzucałem bawełniany docieplacz pod flanelę.
I teraz trzeba zacząć od początku. aby stworzyć sobie zestaw ubrań na zimowe wypady, nie wystarczy jedynie wiedzieć jak dany materiał reaguje, jakie ma plusy i minusy. Metabolizm każdego człowieka jest inny i nie każdy ciuch (czy wyrób danej firmy) zadziała równie dobrze jak u kogoś innego. Trzeba to sprawdzić metodą prób i błędów na sobie póki ma się taką możliwość (w godzinę W będzie już za późno). Zestaw jaki przedstawiłem sprawdził się i będę go używał lub modyfikował jeśli finanse pozwolą (korci mnie termo bielizna z domieszką wełny merynosa, taka pół na pół z syntetykiem aby przedłużyć jej żywotność). Zestaw jaki przedstawiłem sprawdził się turystycznie w trakcie marszu szlakami górskimi. Przy wspinaczce czy na nartach, choćby i biegowych, niekoniecznie dałby radę. Dobór stroju zależy od czynności które chcemy wykonywać.
Po co nam warstwy czyli wspomniana w temacie cebulka? Po to, aby regulować temperaturę swojego ciała w trakcie czynności wykonywanych w zimie. Po dotarciu na szlak i rozpoczęciu marszu szybko okazuje się, że zaczynamy się rozgrzewać pomimo ujemnej temperatury a zatem należy coś z siebie zdjąć aby się nie ugotować i aby warstwy odzieży poprawnie oddawały ciepło naszego ciała na zewnątrz. Aby nie trzeba było zdejmować z siebie czegoś, kopać w plecaku, narażać się na przewianie, etc. najlepiej aby nasze warstwy były rozpinane, czy to zamkiem czy zwyczajnie guzikami. W ten sposób mogłem spokojnie rozpiąć kurtkę, polar oraz koszulę flanelową (od dołu - aby nie odsłaniać szyi). Dodatkowo polar i kurtka z Helikona mają zasuwane na zamek wywietrzniki pod pachami (dlatego je kupiłem i z powodzeniem stosuję już kilka lat). Wróćmy do bawełnianego docieplacza zasuwanego zamkiem pod szyją. Zabrałem i nosiłem bo wiedziałem że przy formie lekkiego spaceru bez długich tras jaką wybraliśmy (żona na pokładzie nosi naszego potomka), nie zapocę się na tyle aby z bawełny powstała tak zwana "szmata śmierci" czyli mokra warstwa która nie schnie w marszu. Na forsowne marsze ten element zestawu się nie nadaje! Co do flaneli, mogą być wełniane lub bawełniane a więc również istnieje pewne ryzyko. W moich koszulach nie ma metki z podanym składem a więc nie wiem co tam w trawie piszczy. Przekonam się używając. Na jednej z tras ubrałem flanelę na termo i dopiero polar. Efekt był dobry, tzn pot odparował. U mnie działa, nie znaczy że zawsze zadziała i że u kogoś innego zadziała (jak wspomniałem wyżej).
Dodatkowo czapka lżejsza, termo (Stoor) do podejść i cieplejsza polarowa (Helikon) do odpoczynku. Prócz tego komin czyli buff i nówki w arsenale, rękawice termoaktywne Brubeck. Rękawice są jak druga skóra, cienkie i przylegające. Ubrałem je jako spodnią warstwę pod wiatroodporne lżejsze rękawice jednak w krótkim czasie zostałem tylko w nich. Są idealne także pod grube rękawice zimowe.
Trochę pomieszałem opowieść z gór z opisem stroju na cebulę ale coś mi muza pisarstwa nie sprzyja
Podsumowując:
- dopasowujemy do siebie ubrania i materiały
- sprawdzamy je w terenie
- ubiór warstwowy najlepszą metodą obrony przed chłodem i przegrzaniem
- pamiętamy aby możliwie warstwy były rozpinane, co oszczędzi nam czasu
- testujemy jakie materiały do czego
- dobieramy zestawy ubrań nie tylko do warunków panujących ale i czynności jakie będziemy wykonywać
Skońcyłam spiewac
P.S, A-ha! Bo zapomniałem jeszcze o czymś. Kurtka i polar, kupione ze względu na wentylację pod pachami. Bielizna termo z trzech różnych firm, kupione na pałę ze sklepu armyworld (była korzystna cena akurat na takie więc takie nabyłem), spodnie wiatroodporne to spodnie narciarskie bez podpinki kupione w szmateksie. Flanele z magazynów kopalnianych. Ot i tyle. Szukałem, nabyłem, sprawdziłem. Życzę owocnych poszukiwań!
Ubiór na cebulkę
- 1411
- Posty: 2590
- Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- 1411
- Posty: 2590
- Rejestracja: ndz 02 wrz 2018, 14:15
- Lokalizacja: Śląsk
- Kontakt:
O, proszę, ja tu wynurzam się a tymczasem survivaltechy nagrały dwa filmiki o ubiorze warstwowym
https://youtu.be/-QjMsMVsfSg
https://youtu.be/Yejzu8EXZpM
https://youtu.be/-QjMsMVsfSg
https://youtu.be/Yejzu8EXZpM