


Z poczytania przyznaje sie ze:
Z obszaru data security zawsze bylem lama. Wiem, ze jest, ocieram sie w robocie jak kot o szklany pret - az iskry ida. Ale na tym moje kontakty sie koncza. Nie chce wchodzic w to, przy czym pracuje (coby mnie wlasnie rzeczone security w kajdanki nie wsadzilo i z roboty nie wykopalo), ale mam wrazenie, ze na punkcie szeroko pojetego security "wszyscy" maja obecnie intensywnego pier*olca - i to niezaleznie od tego, czy szyfrowanie jakichs danych ma sens czy nie. A sa dane krotko wazne, ktore odebrane nawet milisekundy po czasie - staja sie bezuzyteczne.
Tak czy siak - dzieki za artykulik. Naprawde wciagnalem go z przyjemnoscia.
A teraz dosc tego dryfu. Do brzegu, admin, do brzegu!

