Wczoraj walczyłem z pieńkami i pomyślałem sobie, że warto założyć taki temat. Rozpocznę i na pewno ktoś uzupełni mój wpis

Tniemy drzewo piłą lub pilarką. Albo kupujemy takowe. I co dalej? Siekiera w garść i ogień, w sensie zapalamy się do pracy. Dobra siekiera to podstawa. Na pewno jakieś opisy z działu Ostrza podsuną rozwiązania dla każdego. Ja osobiście preferuję stare siekiery. Wciąż rąbię siekierą po dziadku - została troszkę "przekuta" przez kowala, osadzona przeze mnie i naostrzona. Łupie jak szalona. Czasami jednak człek i siekiera napotykają na swej drodze sęki. Tutaj dobrym rozwiązaniem jest siekiera rozłupująca. Akurat u mnie stary Romanik (nazwa producenta), który radzi sobie świetnie. Wczoraj jednak wybrałem jakiś odziemek, skręcone i zrośnięte dwa pieńki. Siekiera rozłupująca utknęła na amen i nijak łupnąć kloca, aby pękł. I tutaj z pomocą przychodzą kliny. U mnie jeden kupny marketowy (czerwony) i 4 samoróbki. Dwa kute i dwa z dość miękkiego kawałka metalu, jednak wciąż dają radę. Na mój wczorajszy wieczór z upartym kawałem drewna musiałem użyć aż 3 klinów i kafara do wbijania. Pieniek pięknie się rozszczepił i wygrałem. Przy okazji mialem siłownię na wolnym powietrzu i wypociłem z siebie katar i złe samopoczucie. Dwa w jednym

Tak więc kliny do łupania pieńków i większy młot, pobijak do dłut czy kafar, są wskazane, zwłaszcza gdy bierzemy każde drewno opałowe. Nawet sękate i poskręcane.
Kolejny wpis zrobię o pieńku i jego modyfikacji a tymczasem zdjęcia.