śr 20 sie 2025, 08:38
No ale zawsze jest coś za coś, za darmo nawet z liścia nie dostanę...
Czyli idąc tropem rozumowania, rozumowania ma być tanio, chodzę pieszo, bo chodzę boso, bo najtaniej, a buty zakładam przed wejściem do roboty? Kolega miał tico z gazem, a koło na klapie bagażnika, da się, no pewnie że się da. Ekonomika życia/roboty/przeżycia zakłada wydawanie pieniędzy które się zarobiło, ale "dzisiejsza ekonomia" pozwala wydać więcej niż się zarobiło... Ot taki paradoks, a jeszcze większym paradoksem jest "upadłość konsumencka" Ja oczywiście jestem ze starej szkoły i u mnie ekonomia nie tylko nie oznacza wydawania więcej niż się zarobiło, ba nie pozwala mi na marnotrawienie czasu/kasy/energii na mało sensowne dojazdy, czy innego typu nowoczesne marnowanie czasu, ew tzw gnicie mózgu. Cały czas powtarzam, że nie po to się uczyłem, więc wybacz, ale moje bezpieczeństwo na drodze wymaga jednak tych 8l/100 lub więcej bo moje bezpieczeństwo i życie i zdrowie jest DLA MNIE bezcenne. Nawiązuję tu do wiadomego; większy może więcej, zresztą badania to potwierdzają, chyba nie muszę dodawać nic więcej, zobaczcie statystyki na drogach.
Tyle tytułem wstępu, auto nie zarabia na pewno, ale na pewno da się oszczędnie jeździć, pytanie ile da oszczędzić? Jest skomplikowane i odpowiedź jest niejednoznaczna. Toyota corolla hybryda pali koledze ok4 l więc jest oszczędna, a ile nowa kosztuje? No właśnie, a ile kilometrów rocznie robię? No właśnie, a jak długo będę jeździł tym autem? No właśnie, a czy to auto jest w miarę serwisowo tanie? No właśnie, parę pytań, a ile możliwych zmiennych niewiadomych.
Jako naród jesteśmy bitni i honorowi, jako ludzie do przeżycia życia w komforcie i spokoju już nie bardzo, bo jesteśmy kłótliwi, a "postaw się a zastaw się" dominuje, coby sąsiad zazdrościł. Nic głupszego nie da się wymyślić, aby być laleczką banksterów i napierdalać w kieracie. Człowiek, który nie uważa tego co ma za największą wartość, będzie nieszczęśliwy (zapięty w kieracie) choćby posiadł cały świat. Ale ja na przykład nie będę chodził pieszo wszędzie, (choć lubię chodzić) a jak jeżdżę to chcę być w miarę bezpieczny.
Oznacza to tylko jedno; kompromis, choc ten kompromis u każdego oznacza będzie oznaczał coś innego;
wiek
wielkość rodziny
przebieg roczny
"moc" finansowa
długość w latach eksploatacji
umiejętność samodzielnego serwisu
cel wykorzystania auta, tylko do pracy, czy jeszcze na weekend, urlop?
i inne
Jeśli zaś chodzi o walory dla przygotowanego;
powyższy punkt +
magazyn
ewakuacja
bezpieczeństwo związane z powyższym
Planując posiadanie takiego auta skupiam się na jego wielozadaniowości, eksploatacji przez dłuższy czas. Zawsze taniej wychodzi ogarnięcie jednego auta
niż kilku, to chyba jasne? Ale tak jak wcześniej podkreślałem, patrzę z mojego punktu widzenia. Pewnie świadomość podpowiada, że można mieć inne opcje, czy warianty, ale zawsze warto przemyśleć wszystkie za i przeciw, aby postąpić zgodnie z włąsnymi potrzebami i wymaganiami.
Zacznij tam, gdzie jesteś.
Użyj tego, co masz.
Zrób wszystko, co tylko chcesz...